Im bardziej oddalamy się od natury, tym bardziej za nią tęsknimy. Jednak porzucić miasto – wielką maszynę, w której jesteśmy tylko bezosobowymi trybikami – i zaszyć się w dzikiej głuszy, aby wieść proste życie dyktowane porami roku, mogą tylko nieliczni. Wszyscy natomiast możemy otaczać się przedmiotami, które dadzą nam poczucie bliskości natury i innych ludzi.
Nasze marzenia o powrocie do korzeni dostrzegają na szczęście producenci i próbują je spełnić w jedyny możliwy dla siebie sposób, czyli tworząc rzeczy dawnymi metodami z materiałów stosowanych od wieków. Do takich firm należy między innymi HK Living i Urban Nature Culture, nowa marka w ofercie dutchhouse.pl.
Urban Nature Culture założyła mieszająca w Amsterdamie Holenderka Anne Marie Hermans. Jej wizją jest kultywowanie przyrody w mieście i zbliżanie do siebie ludzi poprzez nauczanie szacunku dla odmiennych tradycji, a w efekcie wzajemnej tolerancji.
Temu celowi służą produkty marki, inspirowane tradycyjnymi wyrobami z odwiedzanych przez nią różnych zakątków świata. Mają one, jak mówi projektantka, przekazywać nam cząstkę zasłyszanych w podróży opowieści i ukazywać naszym oczom zaginione skarby. Są to głównie naczynia stołowe i dekoracyjne, obrusy i inne tekstylia, wszystkie wykonywane ręcznie z naturalnych materiałów, takich jak ceramika, bambus, szkło z recyklingu, odpady bawełniane, drewno mango i bofofee (pozyskiwane w Etiopii).
Do zdobiących je ornamentów również dostarczają wzorców dzieła bezimiennych artystów, wyszukane przez nią w zapomnianych miejscach na mniej lub bardziej odległych kontynentach.
Szacunkiem do rękodzieła szczyci się też inna holenderska firma – HK Living. Proponowane przez nią talerze, miseczki, misy, kubki, wazony, donice czy inne domowe przedmioty o nieskomplikowanych kształtach i idealnie wyważonych proporcjach powstają w warsztatach stosujących tradycyjne metody produkcji. I tak, kuchenne deski są żmudnie strugane z kawałków drewna, a abażury lamp cierpliwie wyplatane ze sznurka czy wikliny.
Ceramiczne naczynia toczy się na kole garncarskim i ręcznie nakłada na nie szkliwo. Oczywiście, wszystko to robią konkretni ludzie, nierzadko zostawiając na przedmiocie swój ślad. A my, widząc delikatne wgłębienia, odcisk palca, nieidealnie równy brzeg, zaciek czy supełek, wiemy, że rzecz tę wykonała nie bezduszna maszyna, tylko człowiek, który ma swoje marzenia i historię. Dzięki temu staje się on nam bliższy.